„Friendship isn’t one big thing, it’s million little things.”
Leon POV’s
Domek znajduje się w głębi lasu i naprawdę trudno byłoby go znaleźć komuś, kto jest tutaj po prostu turystą. Żeby tu dotrzeć trzeba znać odpowiednie szlaki i drogi, a poznanie ich wymaga dużo czasu.
Budynek jest całkiem spory i nawet zadbany, ale widać, że od dawna nie używany regularnie. Lekko zakurzona weranda i lampy, farba na ścianach, która powoli zaczyna blednąć. Po przyjrzeniu się budynkowi, razem z siostrą kierujemy wzrok na naszych przyjaciół chcąc wyjaśnień o co tak właściwie chodzi z tym miejscem.
– Więc, nasz tata – Viola wskazuje na siebie i na Federico – oddał go nam do użytku żebyśmy mieli miejsce, w którym będziemy mogli się wyciszyć, spędzić razem czas, czy po prostu przyjść, gdy mamy jakiś problem, żeby pomyśleć. W sumie możemy robić wszystko co tylko chcemy, byleby go nie zniszczyć –wyjaśnia dziewczyna. Posyłam jej uśmiech a Fran w tym czasie schyla się do doniczki. która stoi przy wejściu na werandę i wyciąga spod niej klucz. Otwiera drzwi do domku i zapala światło.
Jeśli się ktoś pogubił co do tego kto jest kim, to już wyjaśniam.
Jest nas 6. Ja, Violetta, Fran i Diego jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od momentu urodzenia. Dosłownie. Nasze rodziny się przyjaźnią i my też zaczęliśmy. Szybko staliśmy się nierozłączni. Dodatkowo jest moja siostra Ludmiła i brat V, Federico. Całą szóstką tworzymy jedną wielką ekipę, która zawsze trzyma się razem.
I to właśnie oni są moją drugą rodzinką. Naprawdę nie wiem co bym zrobił w niektórych momentach, gdyby nie oni i ich wsparcie. Każdemu człowiekowi na tej ziemi życzę, aby w swoim życiu spotkał tak cudownych ludzi jakich ja mam w swoim.
–Leon jak zwykle odleciał do swojego świata –na ziemię sprowadza mnie głos Diego i głośny śmiech reszty w odniesieniu do jego słów. Pokazuje mu język i po raz kolejny, kiedy chce coś powiedzieć ktoś mi przerywa.
–Idziecie do środka czy będziecie tak stać na zewnątrz?! – Fran krzyczy ze środka a my wszyscy się uśmiechamy i faktycznie wchodzimy do środka. Od razu przechodzimy do przestronnego i jasnego salonu, gdzie stoi kanapa. Kilka foteli. I w sumie to tyle.
–Nie sugerujcie się tym jak to wygląda. Ogarnęliśmy tylko pobieżnie salon, bo z resztą prac chcieliśmy poczekać na wasz przyjazd –mówi Federico i posyła nam uśmiech. Patrzę na siostrę i widzę, że jest zdecydowanie oczarowana tym miejscem.
–Co myślicie o domku? –pyta V, siadając na kanapie i patrzy w naszą stronę z lekkim uśmiechem. Odwzajemniam jej uśmiech po czym odpowiadam na zadane przez nią pytanie.
–Pierwsze wrażenie jest takie, że to miejsce jest cudowne–mówię i siadam obok niej automatycznie ją obejmując. Dziewczyna kładzie głowę na moim barku i wtula się we mnie mocniej. –Zdecydowanie to będzie moje ulubione schronienie jak będę potrzebować spokoju–rozglądam się po pomieszczeniu po czym z uśmiechem zamykam oczy, wyobrażając sobie wszystko co możemy tutaj zrobić.
–Ja skrócę moją odpowiedź do jednego słowa. BOSKO! –mówi akcentując każdą sylabę słowa klucz.
–Tak jak mówił Federico jest jeszcze sporo do zrobienia. Musimy ogarnąć górne piętro, strych, piwnicę i odświeżyć kilka elementów, ale z tym czekaliśmy na was abyście byli częścią tworzenia tego miejsca, tak jak jesteście częścią naszej rodzinki–mówi Diego, chodząc po salonie w domku.
Robi mi się naprawdę miło słysząc jego słowa. Po mimice mojej siostry, że ona też jest rozczulona tym, że nasza obecność przy tym wszystkim jest dla nich aż taka ważna. Miło jest żyć ze świadomością, że zawsze ma się do kogo wrócić. Że ma się miejsce, w którym zawsze będą otaczać cię osoby które kochasz i które kochają ciebie. Że masz w swoim życiu kogoś, dla kogo jesteś najważniejszy.
–Nasza mała rodzinka jest najlepszym co mogło spotkać nas w życiu. I myślę, że każdy się ze mną zgodzi bez żadnego –patrzę na Violettę, w momencie, kiedy wypowiada te słowa. Jest szczęśliwa. Widać to w jej oczach.
–To bardziej niż oczywiste siostra –szepcze Federico, ale tak, że każdy z nas go idealnie słyszy, na co Violetta go uderza. Pomieszczenie wypełnia się naszym śmiechem.
Kolejne kilka godzin spędzamy na rozmowie o różnych głupotach przeplatanej omawianiem zmian, w domku które chcemy wprowadzić. Mamy przy tym bardzo dużo frajdy i śmiechu, ale finalny efekt naszego planowania uważam za naprawdę udany.
Do domu wracam koło 22. Jak najszybciej idę do łazienki, wziąć prysznic i ogarnąć się do spania. Kiedy jestem gotowy wychodzę z pomieszczenia i kładę się od razu do łóżka. Własna łazienka jest naprawdę ogromnym plusem.
Podłączam telefon i sam nawet nie wiem, kiedy zasypiam, zmęczony wydarzeniami dzisiejszego dnia.
//
–Leon! –krzyki dobiegające z dołu skutecznie wybudzają mnie ze snu. Otwieram oczy co skutkuje tym, że poranne promienie słońca lekko mnie oślepiają. Potrzebuję chwili, aby przyzwyczaić się do światła i ta chwila wystarcza tacie, aby znaleźć się w moim pokoju.
–Już wstaje. Nie krzycz–od razu mówię, zanim jakiekolwiek słowo opuści jego usta.
–Violetta czeka na ciebie na dole. Streszczaj się książę i nie pozwól damie czekać –puszcza mi oczko z szerokim uśmiechem po czym wychodzi z pomieszczenia tak szybko jak się w nim pojawił.
Wstaje z łóżka i idę do łazienki się ogarnąć. Szybko myję zęby i buzię oraz układam włosy. Po wyjściu z łazienki kieruję się do szafy i wybieram ubrania. Za oknem jest pochmurne niebo więc ubieram bluzę oraz zwykłe jeansy, żeby nie zmarznąć, psikam się perfumami i wychodzę z pokoju. Zbiegam po schodach i posyłam Vi uśmiech, którego nie odwzajemnia. Kiedy tylko jestem przy niej ona gwałtownie się do mnie przytula. Lekko zdziwiony, ale także zaniepokojony jej zachowaniem mocno ją obejmuje i zaczynam gładzić po plecach
–Co się stało słońce? –pytam szeptem do jej do ucha, odpuszczając sobie zbędne słowa powitania. Nie otrzymuje żadnej odpowiedzi tylko czuje jak Viola wtula się we mnie mocniej.
Po chwili odsuwa się i patrzy na mnie smutnym wzrokiem.
–Możemy się przejść? Potrzebuję rozmowy z Tobą –mówi cicho i spuszcza wzrok w dół. Łapie ją za dłoń i wychodzę z nią z mojego domu. Idziemy chwilę zanim Violetta się odzywa.
–Przez przypadek usłyszałam dzisiaj rozmowę rodziców–zaczyna, a ja ją mocno obejmuje ramieniem, aby dać jej jak najwięcej wsparcia. –Chociaż trudno to nazwać rozmową. Kłócili się. Mocno. A wiesz, że oni raczej są zgodni–kontynuuje a ja kiwam głową na potwierdzenie tego, że wiem o czym ona mówi.
To generalnie była prawda. Jej rodzice prawie nigdy się nie kłócili. Wychodzili z założenia, że to się mija z celem i lepiej po prostu ze sobą rozmawiać.
–Tata powiedział do mamy, że nie mogą dłużej kłamać. Że ja powinnam poznać prawdę–mówi dalej a jej głos zaczyna się łamać. Siadamy na pobliskiej ławce i łapie ją za dłoń. Ona na mnie patrzy. –Weszłam więc tam i zapytałam się ich o co chodzi. Byli zaskoczeni moim widokiem. Tata chciał coś powiedzieć, ale mama go wyprzedziła. Rzuciła tylko, że są rzeczy, o których nie powinnam wiedzieć i że mam się nie wtrącać, a tata ma nigdy więcej nie poruszać tego tematu –szepcze, po czym po prostu się we mnie wtula. Całuję ją w czoło cholernie zdziwiony jej słowami. –Czuję się tak chujowo wiedząc, że oni coś przede mną ukrywają wiesz? –mówi patrząc mi w oczy. Kładę swoją głowę na jej.
–Wiem kochanie. Ale obiecuję, że pomogę Ci odkryć co to jest. Twoi rodzice nie mają prawa cię okłamywać –odpowiadam jej, a ona posyła mi lekki uśmiech. Całuję ją kilka razy w czoło.
–Wiedziałam, że muszę przyjść z tym do ciebie. W końcu od zawsze jesteś moim bohaterem i ratujesz mnie z opresji–stwierdza a ja mimowolnie uśmiecham się na jej słowa.
–Zawsze będę dla mojej księżniczki, kiedy będzie mnie potrzebowała –szepcze do jej ucha i skrada jej czułego buziaka w usta.
I nie. Nie jesteśmy razem. Ani nie jesteśmy w sobie zakochani. To po prostu taki nasz osobisty sposób na to, aby ta druga osoba poczuła się lepiej, uspokoiła się i spojrzała na sytuację trochę trzeźwiej. To nasza mała tajemnica, o której nikt nie wie, ale która zawsze na nas działa.
Ten dzień, jak się później okazało, miał przynieść o wiele więcej niewiadomych niż przewidywaliśmy...
**
Hej wszystkim! Mamy kolejny rozdział a w nim duuuużo Leonetty. Niedługo prawdopodobnie pojawi się kolejny bohater. Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba. Za błędy z góry przepraszam. Poprawię je jak tylko znajdę w sobie na to siłe. Praca wykańcza uwierzcie mi. Buziaki i miłego popołudnia, Gabi.